wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 2 - " Ku tysiącom gwiazd. "

Rozdział 2.

Słońce wkradło się do pokoju przez fioletowe zasłony, drażniąc mnie w oczy. Zacisnęłam mocniej powieki i sięgnęłam po poduszkę, wciskając ją sobie na twarz. Już powoli ponownie zapadałam w sen, gdy trzasnęły drzwi, a do mojego pokoju wparowała Bloom. 
- Musa, śpiochu, wstawaj! 
Pokręciłam głową i na znak protestu nakryłam się mocniej kołdrą. Jednak już po chwili na nogach poczułam podmuch zimnego powietrza, a gdy uniosłam głowę zobaczyłam uśmiechniętą rudowłosą, a u jej stóp moją ciepłą kołderkę. 
- Ej, oddaj! 
- Jak wstaniesz. 
Podniosłam się ospale z łóżka, przeciągnęłam i podeszłam do Bloom, schylając się po nakrycie. Ale ona szybko cofnęła się, nie pozwalając mi podnieść kołdry.
- Ubieraj się, idziemy poszukać sukienek na bal. Stella narzeka, że nie ma w czym iść. 
Westchnęłam. Czarodziejka słońca miała największą i najlepiej wyposażoną szafę w Magix, a niby nie ma w czym iść. Już się boję tych zakupów. Podeszłam do szafy, z jej głębin wyciągnęłam niebieskie rurki i białą koszulę. Sięgnęłam po szczotkę i przeczesałam włosy, spinając ją w kitkę. Zasznurowałam trampki i ruszyłam do drzwi. Czekały tam już Winx. Razem zeszłyśmy na przystanek, gdzie wsiadłyśmy do busa do Magix. Gdy dojechałyśmy na miejsce, Stella pociągnęła nas w stronę " Magicznej Przymierzalni. "
- No dobra, która pierwsza? - wzruszyłyśmy ramionami, a czarodziejka słońca prychnęła zniecierpliwiona. - To może Tecna. 
Tec weszła na okrągłe podwyższenie, a Stell podbiegła do panelu, przeglądając dostępne sukienki. Po chwili klasnęła, przycisnęła przycisk, a Tecnę ogarnęło złote światło, które po chwili zniknęło, ukazując nam wróżkę technologii w długiej zielonej sukni, ozdobionej ciemnofioletową falbanką na dole i przewiązaną kokardą w pasie. 
- Dobra, bierzemy. Teraz ty, Bloom. 
Każda z nas po kolei wchodziła na podest, przymierzając kreacje. Gdy nadeszła moja kolej, wspięłam się po schodkach, stając na środku koła. Usłyszałam jak Stella mruczy coś do siebie, a zaraz potem stałam już przed nimi w białej sukni bez ramiączek, mocno rozszerzonej na dole. Ten z kolei ozdobiony był granatowymi różyczkami, spinającymi przezroczystą, lśniącą tkaninę. W dłoni miałam błyszczącą kopertówkę, na nogach szklane szpilki, a we włosach srebny diadem ozdobiony granatowymi kryształkami. Całości dopełniał naszyjnik z niewielkim klejnotem w kształcie serca, srebna bransoletka i delikatne kolczyki.
- Suknia dla księżniczki, dzięki której idziemy na bal roku! - zachichotałam, słysząc głos Layli. 
- To teraz do sklepów!
~ Pałac, gdzieś w innym wymiarze. ~
Młoda dziewczyna o jasno fioletowych włosach przemykała ciemnymi korytarzami ogromnego zamczyska. Podłogi wyłożono czerwonym dywanem, na którym zostawiała teraz błotniste ślady. W pewnym momencie zatrzymała się, podeszła do niewielkiej wnęki i odsłoniła gobelin, zasłaniający niewielkie drewniane drzwi. Otworzyła je i po kamiennych schodkach zbiegła na dół. Zatrzymała się w okrągłym pomieszczeniu z którego wychodziło wiele korytarzy. Bez najmniejszego wahania skręciła w jeden z nich. Biegła szybko, chcąc jak najszybciej złożyć raport. Już po chwili stała pod wielkimi żelaznymi wrotami, ozdobionymi roślinnymi motywami. Zastukała w nie, a gdy usłyszała odpowiedź weszła dziarsko do środka, uklękając pod masywnym tronem. Na nim siedziała niska i chuda kobieta. Miała ona długie siwe włosy, opadające lekkimi spiralami do kostek. Ubrana była w luźną, obszarpaną tunikę spod której wystawały jej wychudzone kościste nogi. Zerknęła ciekawie na przybyłą, a potem gestem zaprosiła ją bliżej siebie. 
- Devonne! Wreszcie przybyłaś, zaszczyciłaś nas swoją obecnością. 
- Przepraszam pani, że tak późno, ale..
- Znowu jakieś ale! Po prostu jesteś tchórzem. Ale i tak mam dla ciebie nowe zadanie. Wybierasz się na bal Concilier la Reine Calliope na swoją rodzinną planetę. Twoja młodsza siostrzyczka jest honorowym gościem tego balu, a to będzie idealna okazja, żeby się jej pozbyć. 
- Mam ją zabić na oczach tłumów? - Devonne z niedowierzaniem pokręciła głową - Pojmą mnie, nim cokolwiek zdążę zrobić! 
- Daj mi dokończyć, głupia dziewczyno. Nie będziesz jej zabijać. Potrzebna jest mi żywa. Ty rzucisz klątwę na jej przyjaciół. Jeśli ciągle będzie z nimi mój plan się nie powiedzie. A tak, samotna zrozpaczona dziewczyna jest idealnym celem do manipulacji! - wykrzyknęła staruszka, rechocząc obrzydliwie. Już niedługo będzie miała to co chce...
~ Alfea. ~ 
Stałyśmy na dziedzińcu, a każda z nas ściskała w ręce walizkę. Już za chwilę mieli przylecieć chłopcy, by zabrać nas na Melodię. Rozglądałam się nerwowo,  próbując dostrzec ich statek na niebie. Bal był dopiero jutrzejszego wieczora, ale chciałam dzisiaj jeszcze odwiedzić kilka miejsc. 
- Już są! - przy moim uchu usłyszałam głos Stelli, a zaraz potem owinął mnie podmuch powietrza spod silników lądującego statku. - Braaandooon!
Drzwi uchyliły się, odsłaniając wejście na pokład. Jednak nigdzie nie widziałyśmy naszych chłopaków.  Bloom podeszła powoli do klapy, ale nikogo tam nie było. Wzruszyła ramionami i pewnym krokiem weszła do środka pojazdu, a my pokornie ruszyłyśmy za nią. Tuż za Tecną, która na pokład weszła ostatnia, drzwi uniosły się i zamknęły z cichym sykiem. Doszłyśmy do kabiny sterowniczej, gdzie zobaczyłyśmy Timmiego i Roya. Majstrowali coś przy nawigacji, ale gdy usłyszeli nasze kroki zwrócili ku nam zmartwione, ale równocześnie pełne nadziei twarze. 
- Dobrze że jesteście! - mruknął Roy, uśmiechając się promiennie. - Musicie nam pomóc. 
- Gdzie jest reszta? I co mamy zrobić? - spytała Layla, podchodząc do blondyna i kładąc mu dłoń na jego ramieniu. 
- W magazynie, tłuką się o garnitury. Riven poszedł tam zrobić porządek, ale chyba wciągnęli go w swoje macki. - rzucił Timmy, wzdragając się lekko. - Nie uśmiecha nam się tam iść. 
Patrzyłyśmy na nich zaszokowane, a później wybuchnęłyśmy śmiechem. Naprawdę, mieli bardzo skomplikowane problemy. Stella mrugnęła do nas porozumiewawczo, po czym skierowała kroki w stronę magazynu. Gdy stała już przed nim, pstryknęła palcami, przebierając się w mega krótkie szorty, złoty top sięgający jej tuż za biust i czarne, masywne buty które wyglądały na bardzo ciężkie.  Cofnęła się minimalnie, po czym z całej siły kopnęła w drzwi, włamując je do środka. 
- WY! - warknęła, spoglądając na chłopaków, którzy ściskając w rękach smokingi wpatrywali się w nią z przerażeniem.  - WYPAD MI DO STERÓW I PRZESTAŃCIE SIĘ ZACHOWYWAĆ JAK BABY! JESTEŚCIE ŻAŁOŚNI! 
Każdy ze Specjalistów pokiwał machinalnie głową, wywalając ciuchy za siebie i przemknął skulony przed groźnym okiem Stelli do kabiny sterowniczej. 
- Tak to się robi, moje panie. Trochę wrzasku i seksowny kostium. - powiedziała blondynka, tonem nauczycielki. Wybuchnęłyśmy śmiechem, a statek wystartował ku Melodii.
***
Podróż ciągnęła mi się w nieskończoność. Wszystkie dziewczyny szczebiotały wesoło o tym jak może wyglądać pałac na Melodii. Nie przyłączałam się do rozmów, nie chciałam wywoływać wspomnień. Pałac Królewski był dla mnie strasznym i równocześnie pięknym miejscem. Wydarzyło się tam wiele szczęśliwych dla mnie chwil, ale też wiele mrocznych. Nie mogąc dłużej słuchać przyjaciółek, wycofałam się na górę statku, gdzie przysiadłam w kącie, na uszy wsunęłam słuchawki a z kieszeni wyjęłam zeszyt i długopis. Wyjęłam spod koszulki naszyjnik z niewielkim kluczykiem i przekręciłam go w kłódce. Chwyciłam za pisadło i znajdując wolną stronę, pozwoliłam popłynąć słowom, pisanym w rytm melodii z słuchawek. 
Biegnąc ku niebu, ku blasku gwiazd,
Zdobywać wszechświat i kosmos tak, 
Unosząc się i nie czuć nic, 
Nie wiem jak żyć...
Dotykać gwiazd i tłumiąc blask,
Wierząc, że dobro przyniesie świat,
Uciekać ku tysiącom gwiazd,
Przed tym co złe.
Nagle poczułam szarpnięcie i z impetem poleciałam do przodu, uderzając boleśnie w szybę. Podniosłam się z jękiem, zebrałam swoje rzeczy i rozmasowując bolące miejsce zbiegłam na dół. 
- Dziewczyny, chodźcie tu! - wykrzyknęła Stella - Nie możemy się pokazać w tych szkolnych strojach! 
Pstryknęła palcami, a ja już wiedziałam co się stanie. Trochę złotych iskierek, a każda z nas miała na sobie kolejny z " Cudownych projektów Stelli. " Tym razem były to sukienki do kolan w różnych kolorach, w białe groszki, w pasie przewiązane kokardą. Do tego krótkie białe skarpetki zakończone koronką i buty pod kolor sukienki, zapinane na kostce. We włosach każda z nas miała kokardę, wykonaną z tej samej tkaniny co kiecka. ( wyobraźcie sobie strój Myszki Minnie. XD Dop. Autora. ) 
- Panie, można wysiadać. - powiedział Brandon, kłaniając się przy drzwiach. 
- Wiemy, Misiu. Weź moje bagaże, kochanie. - Stella podeszła do chłopaka, cmoknęła go w policzek i wyszła dumnie na trawy Królewskiego Dziedzińca. Drepcząc za nią, aż do wrót pałacu, myślałam o tym, czy spotkam Sylvaina. Może...
Stojąc przy drzwiach, przyłożyłam dłoń do zimnej ściany i przymknęłam powieki.
- Witaj ponownie, Melodio. 
*****
I to jest rozdział, który piszę od 30 grudnia. Aż jestem na siebie wściekła, za czas ile mi to zajęło, za to jaki jest beznadziejny i krótki. No cóż... stało się.
A w kolejnym rozdziale:
" Runął mój uporządkowany świat, runęło wszystko.
- Dobrze się czujesz? Wyglądasz blado. 
- Oprócz tego, że mam ochotę wyskoczyć z balkonu to wszystko jest dobrze. "
" - Kocham cię, idiotko! KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM! "
Takie 2 cytaciki z rozdziału 3 na zachętę. :3 
+ Copyright Piosenka Musy pisana przez Autorkę, proszę nie kopiować. # 

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 1 - " Kiedy jesteśmy razem, nic nam nie przeszkodzi. "

ROZDZIAŁ 1. 

Ciemnowłosa kobieta leżała na ogromnym łożu z baldachimem, przykryta bawełnianą kołdrą, a na jej piersi leżało małe stworzonko, zawinięte w niebieski kocyk.
 - To dziewczynka, pani. - powiedziała pielęgniarka, stojąca przy niej.
 - Tak, widzę. Jakbyś dała na imię swojej siostrzyczce, Devonne? - spytała malutką, na oko 5 letnią dziewczynkę. Mała miała jasno fioletowe włosy, sięgające łokci, związane w kucyki dwoma różowymi wstążkami, szare oczy w kształcie migdałów, a jej cera miała ładny, kremowy odcień. Ubrana była w jasno różową sukienkę, z białymi falbankami na dole i kremowymi bufkami przy rękawach. Na nogach miała długie białe skarpetki i złote buciki, ozdobione kremowymi kokardkami.
 - Miusia. Jak miusika.
 - A więc witamy na świecie, Musa. - wyszeptała nowa matka, tuląc do siebie śpiące dziecko.
 **** 
 Szłam szybkim krokiem, a moje serce radośnie skakało do góry na samą myśl o tym, że już za chwilę zobaczę moje przyjaciółki. Tak bardzo za nimi tęskniłam przez te 2 miesiące. Brakowało mi ich szczebiotania, naszych wspólnych przygód i wypraw na zakupy. Były częścią mojego życia.
 - Musa! - usłyszałam za plecami. Odwróciłam się szybko, by zobaczyć biegnącą ku mi szczupłą dziewczynę o ciemno różowych włosach. Miała na sobie białą koszulę, na niej szaro-zieloną kamizelkę w romby i szare spodnie do kolan. Na nogach miała pastelowo zielone szpilki, spod których wystawały krótkie szare skarpetki. W ręce trzymała laptopa.
 - Tecna!
 Rzuciłam się przyjaciółce w ramiona, ściskając ją mocno. Na mojej twarzy po raz pierwszy od 2 miesięcy pojawił się uśmiech. Po chwili wypuściłam ją z objęć.
 - Jak wakacje? - spytałam, chwytając moją starą walizkę i futerał z gitarą. Ruszyłam za nią w stronę naszego pokoju.
- Nawet dobrze. Pracowałam nad całkiem nowym komputerem, skonstruowałam nowy dysk twardy i opracowałam nową metodę kodowania.
Spojrzałam na nią jak na kosmitę, a ona wzruszyła ramionami, robiąc minę w stylu " Z kim ja się przyjaźnię. "
Zatrzymałyśmy się pod dużymi, masywnymi drzwiami. Zza nich słychać było śmiechy i krzyki. Uśmiechnęłam się i weszłam do pomieszczenia, krzycząc na cały pokój:
- Winx! - dziewczyny ucichły, ale już po chwili leżałam na ziemi, ściskana przez każdą. - Tak, też za wami tęskniłam! - wyszeptałam, a po moich policzkach popłynęło kilka łez radości. Po chwili siedziałyśmy już na kanapach, opowiadając sobie o wakacjach.
- No wszystko pięknie, ale czy któraś z was spotykała się z chłopcami? - zapytała Stella, a myśmy popatrzyły po sobie. Żadna z nas o tym nie pomyślała.
- Muszę zadzwonić do Helii! - wykrzyknęła Flora, biegnąc do pokoju po telefon, a za nią poleciała reszta moich przyjaciółek. Zachichotałam cicho i wyciągnęłam z kieszeni komórkę. Weszłam w folder " Wiadomości. " i wybrałam pierwszą osobę na liście.
Riven godz. 21.23
Jak tak to spotkajmy się jutro o 18 w Magix. Będę czekał przy jeziorze. 
Po raz kolejny przeczytałam sms'a, a serce podskoczyło mi w piersi. Nie mogłam się doczekać tego spotkania. Całe wakacje pisałam z Rivenem, czasami do siebie dzwoniliśmy, ale jakoś nie było możliwości zobaczenia się. Dlatego dzisiaj chciałam wyglądać widowiskowo. A po za tym musiałam porozmawiać z nim o czymś bardzo ważnym. Wyjęłam z torby słuchawki i włożyłam je na głowę. Wybrałam piosenkę z odtwarzacza, a cicha melodia wypełniła moje uszy. Położyłam się na pluszowym dywanie i przymknęłam powieki. Nagle w kieszeni zawibrował mi telefon. Podniosłam się z westchnieniem, by odczytać sms'a.
Po chwili moja mina zamieniła się w grymas rozczarowania. Wystukałam krótkie "ok " i rzuciłam urządzenie na ziemię. Zamiast wieczoru z moim chłopakiem czekała mnie wspólna impreza z dziewczynami i specjalistami w Magix.
- Musa! Chodź, musimy się wystroić! Nie widziałyśmy się z chłopcami od ponad 2 miesięcy! - Stella pociągnęła mnie za rękę w stronę jej pokoju, gdzie stałam się kolejną ofiarą największej szafy w Alfei.
Po chwili każda z nas siedziała na obrotowym krzesełku, a za naszymi plecami skakała blondwłosa wróżka, układając nam włosy w wymyślne fryzury. Najdłużej zajęło jej ułożenie moich granatowych włosów. Ale efekt był zachwycający. Nakładała nam makijaż, smarowała powieki cieniami. A na sam koniec wybierała stroje. Gdy stanęłyśmy w szóstkę przed lustrem, gotowe na wyjście, zaniemówiłyśmy. Bloom miała na sobie krótką różową sukienkę na ramiączkach , z srebrnymi wstawkami, pod szyją zawiązany granatowy krawat, a na nogach białe sandałki na obcasie z niebieskimi klejnocikami. Tecna - zielone szorty, biały top z kolorowymi napisami, na to zielono-różową kamizelkę, a na nogach różowe trampki, Flora - blado żółtą spódniczkę w białe kwiatki, białą koszulkę na jedno ramię, odcinaną pod biustem żółtą tasiemką i srebrne sandałki, Layla - niebieskie spodnie do kolan, z neonowo zielonym paskiem, turkusowy top odsłaniający pępek, i zielono-niebieskie trampki na obcasie. Stella zaś włożyła pomarańczową sukienkę do kostek, złote szpilki i multum bransoletek na ręce. Ja z kolei, miałam na sobie ciemno czerwoną sukienkę do połowy uda z czarnymi rękawkami, czerwone szpilki i czarną skórzaną kurtkę.
- Wyglądamy bajecznie! Stell, jesteś geniuszem! - wykrzyknęła Flora, ściskając wróżkę Słońca.
- Wiem i dlatego się ze mną przyjaźnicie. - cały pokój wypełnił się naszym śmiechem. - Dobra, fajnie było, ale musimy iść jeśli nie chcemy się spóźnić!
Ruszyłyśmy na przystanek, gdzie wsiadłyśmy do pierwszego autobusu jadącego do Magix. Zajęłyśmy miejsca, a koło nas przysiadła wysoka, szczupła dziewczyna o jasno fioletowych włosach, sięgających ramion. Czytała jakąś książkę, ale wydawało mi się że nas obserwuje. Dlatego z busa wysiadłam z wielką radością. Szłyśmy powoli, szukając klubu do którego zaprosili nas chłopcy. Gdy przed nim stanęłyśmy, nie wiedziałyśmy co powiedzieć. Był to ogromny budynek z ciemnego kamienia, z masywnymi drzwiami, przed którymi stało dwóch napakowanych kolesi w obcisłych podkoszulkach.
- Możemy paniom pomóc? - za nami rozległ się głos Sky'a.
- Sky! Brandon! Helia! Timmy! Roy! - dziewczyny rzuciły się na Specjalistów, zamykając ich w niedźwiedzich uściskach. Ja tymczasem stałam, wpatrując się w to z bólem w sercu. To miał być mój wieczór... mój i Rivena. Mieliśmy razem wyjść, pogadać szczerze, a jesteśmy w klubie z całą grupą.
- Cześć. - usłyszałam głos mojego ukochanego, więc odwróciłam się do niego.
- Hej. - próbowałam się uśmiechnąć ale chyba mi nie wyszło, bo objął mnie delikatnie i wyszeptał mi do ucha.
- Coś się stało?
- Nie, wszystko jest dobrze. - wysunęłam się z jego ramion i ruszyłam w stronę wejścia. Gdzieś w głębi serca miałam nadzieję, że może złapie mnie za rękę i spyta, czy chciałabym stamtąd pójść. Jednak kiedy się odwróciłam, zobaczyłam jak śmieje się z resztą. Westchnęłam cicho. Jak zwykle, olał mnie żeby samemu mieć przyjemność. Nie wiem, czemu nadal z nim chodzę. Już dawno bym z nim zerwała, gdybym nie kochała go tak bardzo. Ale z drugiej strony, moja miłość nie mogła wynagrodzić mi braku jego wsparcia czy troski.
 - Musa, zaczekaj na nas! - podbiegły do mnie dziewczyny, a każda z nich trzymała za rękę chłopaka. Poczułam się taka samotna. Riven nigdy nie złapał by mnie za rękę w miejscu publicznym. Zapiekły mnie oczy, dlatego szybko podeszłam do drzwi i weszłam do klubu. Przystanęłam, zaszokowana jego bogactwem. Za mną stali moi przyjaciele, też zachwyceni wystrojem. Podeszliśmy do jednego z większych stolików i zamówiliśmy coś do picia. Gdy młoda, tleniona blondynka o bujnych kształtach przyniosła nam drinki, Stella pociągnęła Brandona w tłum tańczących, a za nimi ruszyła też reszta. Nawet Tecna i Timmy dali się namówić Bloom na choćby jeden taniec. Przy stoliku zostałam tylko ja z Rivenem. Sięgnęłam po moją szklankę, upijając z niej łyk. Spojrzałam na chłopaka, ale on siedział zapatrzony w kelnerkę, która nas obsługiwała. Poczułam się strasznie. Mój własny chłopak, na moich oczach, oglądał się za innymi dziewczynami. Pod powiekami czułam łzy, ale postanowiłam nie dać im popłynąć. Upiłam ostatni łyk napoju, a wtedy podszedł do mnie przystojny czarnowłosy chłopak. Miał duże niebieskie oczy, którymi patrzył na mnie prosząco.
- Zatańczysz?
Spojrzałam na Rivena, ale on nadal wpatrywał się w blondynkę. Skinęłam więc potakująco głową i chwyciłam wyciągniętą dłoń czarnowłosego. Pociągnął mnie na parkiet i zakręcił lekko. Przytrzymałam pewniej jego rękę i dałam porwać się tańcu. Dawno nie bawiłam się tak dobrze. Kątem oka zauważyłam jak do stolika podchodzi Helia i pyta o coś bordowowłosego. Postanowiłam ich zignorować i uśmiechnęłam się promiennie do Christiana, mojego nowego znajomego.
~ Tymczasem przy stoliku. ~
- Ej, stary, kto ci sprzątnął dziewczynę? - na kanapie koło Rivena przysiadł Helia. Gdy bordowowłosy mu nie odpowiedział, wnuk Saladyna trącił go łokciem. Ten szybko odwrócił wzrok od kelnerki.
- Co?
- Pytałem, gdzie Musa.
- Jak gdzie? Siedzi tam. - wskazał ręką na wolne miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu siedziała czarodziejka muzyki. - O kurde! Gdzie moja dziewczyna?!
- Coś mi się wydaje stary, że porwał ci ją inny facet. - to mówiąc, Helia wskazał ręką na roześmianą granatowłosą, tańczącą z też uśmiechniętym wysokim chłopakiem. Riven zerwał się z miejsca, ale jego przyjaciel przytrzymał go za łokieć. - Zostaw. Przynajmniej dobrze się bawi i jest szczęśliwa, a nie patrzy jak ty wgapiasz się w inną babę.
- Nie pozwolę, by jakiś obcy ziomuś dotykał mojej dziewczyny!
- Sam na to pozwoliłeś, więc wiń tylko siebie.
- Spadaj, Helia! - Poderwał się i ruszył przez tłum w stronę czarodziejki.
- Z tego będą same problemy. - westchnął długowłosy i wypił trochę mohito ze szklanki.
~ Znowu u Musy. ~ 
Już z daleka zobaczyłam wściekłego Rivena. Szybko odwróciłam się do Christiana i uśmiechając się przepraszająco, powiedziałam.
- Przepraszam,  ale muszę już iść.
- Szkoda... miło mi się z tobą tańczyło. - wyszeptał, a ja spłonęłam rumieńcem. - Dasz mi chociaż swój numer?
- Jasne. - szybko podyktowałam mu ciąg cyfr i błyskawicznie oddaliłam się w stronę toalet. Schowałam się w jednej z kabin i odetchnęłam głośno. Usiadłam na muszli i przesiedziałam tam w ciszy z 10 minut, mając nadzieję, że Rivenowi przeszła już fala zazdrości. Gdy się uspokoiłam otworzyłam drzwi i spojrzałam w lustro. Policzki nadal miałam zarumienione od wysiłku, a oczy ciągle błyszczały. Sięgnęłam po pomadkę i odruchowo poprawiłam usta.
- Musa? Jesteś tutaj? - drzwi do łazienki uchyliły się, a w szparze pojawiła się głowa Layli. - Nareszcie cię znalazłam! Chodź,  idziemy już.
- Już idę. - podniosłam z ziemi torebkę i ruszyłam za nią. Przeszłyśmy przez salę, ku wyjściu. Wszyscy już na nas czekali.
- Słuchajcie, do najwcześniejszego busa mamy jeszcze godzinę. Może się rozdzielimy, a później spotkamy się koło przystanku? - zaproponowała Bloom, ściskając za rękę Sky'a.
- Jestem za! - powiedziała Stella i pociągnęła  Brandona w stronę centrum. Za nimi ruszyła reszta. Pod klubem zostałam tylko ja i Riven. Spojrzałam na niego kątem oka. Ręce trzymał w kieszeni i patrzył na mnie spod byka.
- Kim on był? - spytał oschle, idąc w kierunku niewielkiego parku, a ja ruszyłam za nim. Dogoniłam go i przytrzymałam za ramię, żeby się zatrzymał.
- Poznałam go w klubie, jak ty gapiłeś się na tamtą blondi. - warknęłam, coraz bardziej na niego zła.
- Czemu się pieklisz? Popatrzyć się nie można? - odwrócił się do mnie, a w jego oczach zobaczyłam iskierki gniewu i zazdrości.
- Nie można jak masz dziewczynę! Wiesz jak to wygląda?! - krzyknęłam, a po moich policzkach popłynęły łzy. Znowu przez niego...
- A wiesz, jak ja się czułem, kiedy ty sobie tańczyłaś z obcym facetem?! - wrzasnął, a ja po raz pierwszy odkąd go znałam, zobaczyłam łzy w jego oczach. Podszedł do mnie i zrobił coś, czego się po nim nie spodziewałam. Otarł palcami łzy spod moich oczu i objął mnie ramionami.
- Jak głupek, który nie potrafi zająć się kimś, na kim mu zależy. - wyszeptał mi do ucha, a ja zamarłam, po czym wtuliłam się w jego tors. Staliśmy tak, przytuleni w ciszy, która koiła moje nerwy. Czułam się taka bezpieczna.
- Riven.. - mruknęłam. Odpowiedziało mi ciche " hmm? " dlatego zaczęłam mówić dalej. - W sobotę na Melodii jest bal Concilier la Reine Calliope. Muszę na nim być, ale nie chcę iść sama. Zaproponowałam Winx, a one pogadają z chłopakami, ale chciałam cię spytać czy pójdziesz ze mną. - wyjąkałam, odsuwając się od niego, by spojrzeć mu w oczy.
- No, pójdę, ale co to jest to Conciblabla?
- Concilier la Reine Calliope - powiedziałam płynną francuszczyzną. - To nazwa balu, organizowanego na Melodii co 5 lat. Po naszemu znaczy to Pogodzenie królowej Kalliope. To bardzo ważne święto, jedno z najważniejszych.
- Dobra, a kto to był ta babka?
- Kalliope to starożytna muza, założycielka Melodii, razem z Sheene. Jednakże pokłóciły się one, a Kalliope odwróciła się od natury. Po 5 latach uzmysłowiła sobie, jak źle czyniła i odprawiła rytuał pogodzenia z naturą.
- Jednym słowem ważna kobitka.
Zaśmiałam się i chwyciłam go za rękę, ciągnąc w stronę przystanku. Po drodze ciągle rozmawialiśmy i śmialiśmy się.  Już dawno tak ze sobą nie gadaliśmy. Byłam wtedy najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi
>~~<
No i mamy pierwszy rozdział. Nie jest on najwyższych lotów, no ale cóż...
Wiem, że zepsułam zachowanie Rivena.
ROZUM; Zła Polly. 
Oj zamknij się. Riven jest tu strasznie...ckliwy? Ale nie mam serca już tego poprawiać. ;-;
W każdym razie, jeśli chcecie się czegoś dowiedzieć o blogu to zapraszam do zakładki " O blogu. " Tam znajdziecie podstawowe info. Zapraszam też do komentowania. <3
~ buźka, wasza Polly. <3