Rozdział 2.
Słońce wkradło się do pokoju przez fioletowe zasłony, drażniąc mnie w oczy. Zacisnęłam mocniej powieki i sięgnęłam po poduszkę, wciskając ją sobie na twarz. Już powoli ponownie zapadałam w sen, gdy trzasnęły drzwi, a do mojego pokoju wparowała Bloom.
- Musa, śpiochu, wstawaj!
Pokręciłam głową i na znak protestu nakryłam się mocniej kołdrą. Jednak już po chwili na nogach poczułam podmuch zimnego powietrza, a gdy uniosłam głowę zobaczyłam uśmiechniętą rudowłosą, a u jej stóp moją ciepłą kołderkę.
- Ej, oddaj!
- Jak wstaniesz.
Podniosłam się ospale z łóżka, przeciągnęłam i podeszłam do Bloom, schylając się po nakrycie. Ale ona szybko cofnęła się, nie pozwalając mi podnieść kołdry.
- Ubieraj się, idziemy poszukać sukienek na bal. Stella narzeka, że nie ma w czym iść.
Westchnęłam. Czarodziejka słońca miała największą i najlepiej wyposażoną szafę w Magix, a niby nie ma w czym iść. Już się boję tych zakupów. Podeszłam do szafy, z jej głębin wyciągnęłam niebieskie rurki i białą koszulę. Sięgnęłam po szczotkę i przeczesałam włosy, spinając ją w kitkę. Zasznurowałam trampki i ruszyłam do drzwi. Czekały tam już Winx. Razem zeszłyśmy na przystanek, gdzie wsiadłyśmy do busa do Magix. Gdy dojechałyśmy na miejsce, Stella pociągnęła nas w stronę " Magicznej Przymierzalni. "
- No dobra, która pierwsza? - wzruszyłyśmy ramionami, a czarodziejka słońca prychnęła zniecierpliwiona. - To może Tecna.
Tec weszła na okrągłe podwyższenie, a Stell podbiegła do panelu, przeglądając dostępne sukienki. Po chwili klasnęła, przycisnęła przycisk, a Tecnę ogarnęło złote światło, które po chwili zniknęło, ukazując nam wróżkę technologii w długiej zielonej sukni, ozdobionej ciemnofioletową falbanką na dole i przewiązaną kokardą w pasie.
- Dobra, bierzemy. Teraz ty, Bloom.
Każda z nas po kolei wchodziła na podest, przymierzając kreacje. Gdy nadeszła moja kolej, wspięłam się po schodkach, stając na środku koła. Usłyszałam jak Stella mruczy coś do siebie, a zaraz potem stałam już przed nimi w białej sukni bez ramiączek, mocno rozszerzonej na dole. Ten z kolei ozdobiony był granatowymi różyczkami, spinającymi przezroczystą, lśniącą tkaninę. W dłoni miałam błyszczącą kopertówkę, na nogach szklane szpilki, a we włosach srebny diadem ozdobiony granatowymi kryształkami. Całości dopełniał naszyjnik z niewielkim klejnotem w kształcie serca, srebna bransoletka i delikatne kolczyki.
- Suknia dla księżniczki, dzięki której idziemy na bal roku! - zachichotałam, słysząc głos Layli.
- To teraz do sklepów!
~ Pałac, gdzieś w innym wymiarze. ~
Młoda dziewczyna o jasno fioletowych włosach przemykała ciemnymi korytarzami ogromnego zamczyska. Podłogi wyłożono czerwonym dywanem, na którym zostawiała teraz błotniste ślady. W pewnym momencie zatrzymała się, podeszła do niewielkiej wnęki i odsłoniła gobelin, zasłaniający niewielkie drewniane drzwi. Otworzyła je i po kamiennych schodkach zbiegła na dół. Zatrzymała się w okrągłym pomieszczeniu z którego wychodziło wiele korytarzy. Bez najmniejszego wahania skręciła w jeden z nich. Biegła szybko, chcąc jak najszybciej złożyć raport. Już po chwili stała pod wielkimi żelaznymi wrotami, ozdobionymi roślinnymi motywami. Zastukała w nie, a gdy usłyszała odpowiedź weszła dziarsko do środka, uklękając pod masywnym tronem. Na nim siedziała niska i chuda kobieta. Miała ona długie siwe włosy, opadające lekkimi spiralami do kostek. Ubrana była w luźną, obszarpaną tunikę spod której wystawały jej wychudzone kościste nogi. Zerknęła ciekawie na przybyłą, a potem gestem zaprosiła ją bliżej siebie.
- Devonne! Wreszcie przybyłaś, zaszczyciłaś nas swoją obecnością.
- Przepraszam pani, że tak późno, ale..
- Znowu jakieś ale! Po prostu jesteś tchórzem. Ale i tak mam dla ciebie nowe zadanie. Wybierasz się na bal Concilier la Reine Calliope na swoją rodzinną planetę. Twoja młodsza siostrzyczka jest honorowym gościem tego balu, a to będzie idealna okazja, żeby się jej pozbyć.
- Mam ją zabić na oczach tłumów? - Devonne z niedowierzaniem pokręciła głową - Pojmą mnie, nim cokolwiek zdążę zrobić!
- Daj mi dokończyć, głupia dziewczyno. Nie będziesz jej zabijać. Potrzebna jest mi żywa. Ty rzucisz klątwę na jej przyjaciół. Jeśli ciągle będzie z nimi mój plan się nie powiedzie. A tak, samotna zrozpaczona dziewczyna jest idealnym celem do manipulacji! - wykrzyknęła staruszka, rechocząc obrzydliwie. Już niedługo będzie miała to co chce...
~ Alfea. ~
Stałyśmy na dziedzińcu, a każda z nas ściskała w ręce walizkę. Już za chwilę mieli przylecieć chłopcy, by zabrać nas na Melodię. Rozglądałam się nerwowo, próbując dostrzec ich statek na niebie. Bal był dopiero jutrzejszego wieczora, ale chciałam dzisiaj jeszcze odwiedzić kilka miejsc.
- Już są! - przy moim uchu usłyszałam głos Stelli, a zaraz potem owinął mnie podmuch powietrza spod silników lądującego statku. - Braaandooon!
Drzwi uchyliły się, odsłaniając wejście na pokład. Jednak nigdzie nie widziałyśmy naszych chłopaków. Bloom podeszła powoli do klapy, ale nikogo tam nie było. Wzruszyła ramionami i pewnym krokiem weszła do środka pojazdu, a my pokornie ruszyłyśmy za nią. Tuż za Tecną, która na pokład weszła ostatnia, drzwi uniosły się i zamknęły z cichym sykiem. Doszłyśmy do kabiny sterowniczej, gdzie zobaczyłyśmy Timmiego i Roya. Majstrowali coś przy nawigacji, ale gdy usłyszeli nasze kroki zwrócili ku nam zmartwione, ale równocześnie pełne nadziei twarze.
- Dobrze że jesteście! - mruknął Roy, uśmiechając się promiennie. - Musicie nam pomóc.
- Gdzie jest reszta? I co mamy zrobić? - spytała Layla, podchodząc do blondyna i kładąc mu dłoń na jego ramieniu.
- W magazynie, tłuką się o garnitury. Riven poszedł tam zrobić porządek, ale chyba wciągnęli go w swoje macki. - rzucił Timmy, wzdragając się lekko. - Nie uśmiecha nam się tam iść.
Patrzyłyśmy na nich zaszokowane, a później wybuchnęłyśmy śmiechem. Naprawdę, mieli bardzo skomplikowane problemy. Stella mrugnęła do nas porozumiewawczo, po czym skierowała kroki w stronę magazynu. Gdy stała już przed nim, pstryknęła palcami, przebierając się w mega krótkie szorty, złoty top sięgający jej tuż za biust i czarne, masywne buty które wyglądały na bardzo ciężkie. Cofnęła się minimalnie, po czym z całej siły kopnęła w drzwi, włamując je do środka.
- WY! - warknęła, spoglądając na chłopaków, którzy ściskając w rękach smokingi wpatrywali się w nią z przerażeniem. - WYPAD MI DO STERÓW I PRZESTAŃCIE SIĘ ZACHOWYWAĆ JAK BABY! JESTEŚCIE ŻAŁOŚNI!
Każdy ze Specjalistów pokiwał machinalnie głową, wywalając ciuchy za siebie i przemknął skulony przed groźnym okiem Stelli do kabiny sterowniczej.
- Tak to się robi, moje panie. Trochę wrzasku i seksowny kostium. - powiedziała blondynka, tonem nauczycielki. Wybuchnęłyśmy śmiechem, a statek wystartował ku Melodii.
***
Podróż ciągnęła mi się w nieskończoność. Wszystkie dziewczyny szczebiotały wesoło o tym jak może wyglądać pałac na Melodii. Nie przyłączałam się do rozmów, nie chciałam wywoływać wspomnień. Pałac Królewski był dla mnie strasznym i równocześnie pięknym miejscem. Wydarzyło się tam wiele szczęśliwych dla mnie chwil, ale też wiele mrocznych. Nie mogąc dłużej słuchać przyjaciółek, wycofałam się na górę statku, gdzie przysiadłam w kącie, na uszy wsunęłam słuchawki a z kieszeni wyjęłam zeszyt i długopis. Wyjęłam spod koszulki naszyjnik z niewielkim kluczykiem i przekręciłam go w kłódce. Chwyciłam za pisadło i znajdując wolną stronę, pozwoliłam popłynąć słowom, pisanym w rytm melodii z słuchawek.
- Musa, śpiochu, wstawaj!
Pokręciłam głową i na znak protestu nakryłam się mocniej kołdrą. Jednak już po chwili na nogach poczułam podmuch zimnego powietrza, a gdy uniosłam głowę zobaczyłam uśmiechniętą rudowłosą, a u jej stóp moją ciepłą kołderkę.
- Ej, oddaj!
- Jak wstaniesz.
Podniosłam się ospale z łóżka, przeciągnęłam i podeszłam do Bloom, schylając się po nakrycie. Ale ona szybko cofnęła się, nie pozwalając mi podnieść kołdry.
- Ubieraj się, idziemy poszukać sukienek na bal. Stella narzeka, że nie ma w czym iść.
Westchnęłam. Czarodziejka słońca miała największą i najlepiej wyposażoną szafę w Magix, a niby nie ma w czym iść. Już się boję tych zakupów. Podeszłam do szafy, z jej głębin wyciągnęłam niebieskie rurki i białą koszulę. Sięgnęłam po szczotkę i przeczesałam włosy, spinając ją w kitkę. Zasznurowałam trampki i ruszyłam do drzwi. Czekały tam już Winx. Razem zeszłyśmy na przystanek, gdzie wsiadłyśmy do busa do Magix. Gdy dojechałyśmy na miejsce, Stella pociągnęła nas w stronę " Magicznej Przymierzalni. "
- No dobra, która pierwsza? - wzruszyłyśmy ramionami, a czarodziejka słońca prychnęła zniecierpliwiona. - To może Tecna.
Tec weszła na okrągłe podwyższenie, a Stell podbiegła do panelu, przeglądając dostępne sukienki. Po chwili klasnęła, przycisnęła przycisk, a Tecnę ogarnęło złote światło, które po chwili zniknęło, ukazując nam wróżkę technologii w długiej zielonej sukni, ozdobionej ciemnofioletową falbanką na dole i przewiązaną kokardą w pasie.
- Dobra, bierzemy. Teraz ty, Bloom.
Każda z nas po kolei wchodziła na podest, przymierzając kreacje. Gdy nadeszła moja kolej, wspięłam się po schodkach, stając na środku koła. Usłyszałam jak Stella mruczy coś do siebie, a zaraz potem stałam już przed nimi w białej sukni bez ramiączek, mocno rozszerzonej na dole. Ten z kolei ozdobiony był granatowymi różyczkami, spinającymi przezroczystą, lśniącą tkaninę. W dłoni miałam błyszczącą kopertówkę, na nogach szklane szpilki, a we włosach srebny diadem ozdobiony granatowymi kryształkami. Całości dopełniał naszyjnik z niewielkim klejnotem w kształcie serca, srebna bransoletka i delikatne kolczyki.
- Suknia dla księżniczki, dzięki której idziemy na bal roku! - zachichotałam, słysząc głos Layli.
- To teraz do sklepów!
~ Pałac, gdzieś w innym wymiarze. ~
Młoda dziewczyna o jasno fioletowych włosach przemykała ciemnymi korytarzami ogromnego zamczyska. Podłogi wyłożono czerwonym dywanem, na którym zostawiała teraz błotniste ślady. W pewnym momencie zatrzymała się, podeszła do niewielkiej wnęki i odsłoniła gobelin, zasłaniający niewielkie drewniane drzwi. Otworzyła je i po kamiennych schodkach zbiegła na dół. Zatrzymała się w okrągłym pomieszczeniu z którego wychodziło wiele korytarzy. Bez najmniejszego wahania skręciła w jeden z nich. Biegła szybko, chcąc jak najszybciej złożyć raport. Już po chwili stała pod wielkimi żelaznymi wrotami, ozdobionymi roślinnymi motywami. Zastukała w nie, a gdy usłyszała odpowiedź weszła dziarsko do środka, uklękając pod masywnym tronem. Na nim siedziała niska i chuda kobieta. Miała ona długie siwe włosy, opadające lekkimi spiralami do kostek. Ubrana była w luźną, obszarpaną tunikę spod której wystawały jej wychudzone kościste nogi. Zerknęła ciekawie na przybyłą, a potem gestem zaprosiła ją bliżej siebie.
- Devonne! Wreszcie przybyłaś, zaszczyciłaś nas swoją obecnością.
- Przepraszam pani, że tak późno, ale..
- Znowu jakieś ale! Po prostu jesteś tchórzem. Ale i tak mam dla ciebie nowe zadanie. Wybierasz się na bal Concilier la Reine Calliope na swoją rodzinną planetę. Twoja młodsza siostrzyczka jest honorowym gościem tego balu, a to będzie idealna okazja, żeby się jej pozbyć.
- Mam ją zabić na oczach tłumów? - Devonne z niedowierzaniem pokręciła głową - Pojmą mnie, nim cokolwiek zdążę zrobić!
- Daj mi dokończyć, głupia dziewczyno. Nie będziesz jej zabijać. Potrzebna jest mi żywa. Ty rzucisz klątwę na jej przyjaciół. Jeśli ciągle będzie z nimi mój plan się nie powiedzie. A tak, samotna zrozpaczona dziewczyna jest idealnym celem do manipulacji! - wykrzyknęła staruszka, rechocząc obrzydliwie. Już niedługo będzie miała to co chce...
~ Alfea. ~
Stałyśmy na dziedzińcu, a każda z nas ściskała w ręce walizkę. Już za chwilę mieli przylecieć chłopcy, by zabrać nas na Melodię. Rozglądałam się nerwowo, próbując dostrzec ich statek na niebie. Bal był dopiero jutrzejszego wieczora, ale chciałam dzisiaj jeszcze odwiedzić kilka miejsc.
- Już są! - przy moim uchu usłyszałam głos Stelli, a zaraz potem owinął mnie podmuch powietrza spod silników lądującego statku. - Braaandooon!
Drzwi uchyliły się, odsłaniając wejście na pokład. Jednak nigdzie nie widziałyśmy naszych chłopaków. Bloom podeszła powoli do klapy, ale nikogo tam nie było. Wzruszyła ramionami i pewnym krokiem weszła do środka pojazdu, a my pokornie ruszyłyśmy za nią. Tuż za Tecną, która na pokład weszła ostatnia, drzwi uniosły się i zamknęły z cichym sykiem. Doszłyśmy do kabiny sterowniczej, gdzie zobaczyłyśmy Timmiego i Roya. Majstrowali coś przy nawigacji, ale gdy usłyszeli nasze kroki zwrócili ku nam zmartwione, ale równocześnie pełne nadziei twarze.
- Dobrze że jesteście! - mruknął Roy, uśmiechając się promiennie. - Musicie nam pomóc.
- Gdzie jest reszta? I co mamy zrobić? - spytała Layla, podchodząc do blondyna i kładąc mu dłoń na jego ramieniu.
- W magazynie, tłuką się o garnitury. Riven poszedł tam zrobić porządek, ale chyba wciągnęli go w swoje macki. - rzucił Timmy, wzdragając się lekko. - Nie uśmiecha nam się tam iść.
Patrzyłyśmy na nich zaszokowane, a później wybuchnęłyśmy śmiechem. Naprawdę, mieli bardzo skomplikowane problemy. Stella mrugnęła do nas porozumiewawczo, po czym skierowała kroki w stronę magazynu. Gdy stała już przed nim, pstryknęła palcami, przebierając się w mega krótkie szorty, złoty top sięgający jej tuż za biust i czarne, masywne buty które wyglądały na bardzo ciężkie. Cofnęła się minimalnie, po czym z całej siły kopnęła w drzwi, włamując je do środka.
- WY! - warknęła, spoglądając na chłopaków, którzy ściskając w rękach smokingi wpatrywali się w nią z przerażeniem. - WYPAD MI DO STERÓW I PRZESTAŃCIE SIĘ ZACHOWYWAĆ JAK BABY! JESTEŚCIE ŻAŁOŚNI!
Każdy ze Specjalistów pokiwał machinalnie głową, wywalając ciuchy za siebie i przemknął skulony przed groźnym okiem Stelli do kabiny sterowniczej.
- Tak to się robi, moje panie. Trochę wrzasku i seksowny kostium. - powiedziała blondynka, tonem nauczycielki. Wybuchnęłyśmy śmiechem, a statek wystartował ku Melodii.
***
Podróż ciągnęła mi się w nieskończoność. Wszystkie dziewczyny szczebiotały wesoło o tym jak może wyglądać pałac na Melodii. Nie przyłączałam się do rozmów, nie chciałam wywoływać wspomnień. Pałac Królewski był dla mnie strasznym i równocześnie pięknym miejscem. Wydarzyło się tam wiele szczęśliwych dla mnie chwil, ale też wiele mrocznych. Nie mogąc dłużej słuchać przyjaciółek, wycofałam się na górę statku, gdzie przysiadłam w kącie, na uszy wsunęłam słuchawki a z kieszeni wyjęłam zeszyt i długopis. Wyjęłam spod koszulki naszyjnik z niewielkim kluczykiem i przekręciłam go w kłódce. Chwyciłam za pisadło i znajdując wolną stronę, pozwoliłam popłynąć słowom, pisanym w rytm melodii z słuchawek.
Biegnąc ku niebu, ku blasku gwiazd,
Zdobywać wszechświat i kosmos tak,
Unosząc się i nie czuć nic,
Nie wiem jak żyć...
Dotykać gwiazd i tłumiąc blask,
Wierząc, że dobro przyniesie świat,
Uciekać ku tysiącom gwiazd,
Przed tym co złe.
Nagle poczułam szarpnięcie i z impetem poleciałam do przodu, uderzając boleśnie w szybę. Podniosłam się z jękiem, zebrałam swoje rzeczy i rozmasowując bolące miejsce zbiegłam na dół.
- Dziewczyny, chodźcie tu! - wykrzyknęła Stella - Nie możemy się pokazać w tych szkolnych strojach!
Pstryknęła palcami, a ja już wiedziałam co się stanie. Trochę złotych iskierek, a każda z nas miała na sobie kolejny z " Cudownych projektów Stelli. " Tym razem były to sukienki do kolan w różnych kolorach, w białe groszki, w pasie przewiązane kokardą. Do tego krótkie białe skarpetki zakończone koronką i buty pod kolor sukienki, zapinane na kostce. We włosach każda z nas miała kokardę, wykonaną z tej samej tkaniny co kiecka. ( wyobraźcie sobie strój Myszki Minnie. XD Dop. Autora. )
- Panie, można wysiadać. - powiedział Brandon, kłaniając się przy drzwiach.
- Wiemy, Misiu. Weź moje bagaże, kochanie. - Stella podeszła do chłopaka, cmoknęła go w policzek i wyszła dumnie na trawy Królewskiego Dziedzińca. Drepcząc za nią, aż do wrót pałacu, myślałam o tym, czy spotkam Sylvaina. Może...
Stojąc przy drzwiach, przyłożyłam dłoń do zimnej ściany i przymknęłam powieki.
- Witaj ponownie, Melodio.
*****
I to jest rozdział, który piszę od 30 grudnia. Aż jestem na siebie wściekła, za czas ile mi to zajęło, za to jaki jest beznadziejny i krótki. No cóż... stało się.
A w kolejnym rozdziale:
" Runął mój uporządkowany świat, runęło wszystko.
- Dobrze się czujesz? Wyglądasz blado.
- Oprócz tego, że mam ochotę wyskoczyć z balkonu to wszystko jest dobrze. "
" - Kocham cię, idiotko! KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM! "
Takie 2 cytaciki z rozdziału 3 na zachętę. :3
+ Copyright Piosenka Musy pisana przez Autorkę, proszę nie kopiować. #